DOPÓKI MIŁOŚĆ TRWA

 



Jeden moment. Ułamek sekundy. Jedna chwila. Życie roztrzaskane na milion kawałków.

Gabriel i Lena, przyjaciele od zawsze, zakochani w sobie od dzieciństwa, muszą zmierzyć się z bolesną rozłąką, gdy on, podążając za marzeniami, wyjeżdża do Londynu, by wraz z kuzynem założyć zespół rockowy. To poważny sprawdzian dla związku, ale młodzi wierzą, że ich uczucie jest wystarczająco silne, by przetrwać próbę czasu i dystansu. Kiedy ponownie się spotykają, tragiczny wypadek samochodowy pozostawia po sobie niewyobrażalny ból i pustkę.

Lata później Gabriel wciąż nosi w sercu ciężar przeszłości. Wtedy los stawia na jego drodze Milenę – początkowo nieśmiałą, ale pełną energii i tajemnic kobietę, która budzi w nim nadzieję na nowy początek. Czy poraniony mężczyzna będzie w stanie otworzyć się na miłość? Czy odnajdzie w sobie siłę, by ponownie pokochać i zaufać?

„Dopóki miłość trwa” to przejmująca historia o uczuciu, która nie zna granic, o stracie, która zmienia wszystko, i o drugiej szansie, która może przynieść wiarę w lepsze jutro. To powieść o tym, że nawet po najciemniejszej nocy zawsze przychodzi świt, a miłość potrafi rozkwitnąć w najmniej spodziewanym momencie. Tylko czy tym, na których drodze stanie, starczy odwagi i wiary, by po nią sięgnąć?





Gabriel

Jeszcze nigdy wcześniej podekscytowanie tak bardzo nie walczyło z tęsknotą. A ciągle miałem ją w ramionach. Wiedziałem jednak, że już za moment będę musiał ją wypuścić. Objąłem ją odrobinę mocniej, pragnąc czuć jej ciepło, jej bliskość, póki wciąż mogłem.
– Jeśli westchniesz jeszcze raz, to pomyślę, że masz wątpliwości, i zaciągnę cię z powrotem do samochodu – wymamrotała wtulona w moją pierś Lena.
Zaśmiałem się cicho, bo raczej by jej się to nie udało – byłem zdecydowanie wyższy i silniejszy, a ona drobna i niska. Poza tym Lena nie lubiła robić scen, a teraz staliśmy w hali lotniska i obok nas przechodziło mnóstwo ludzi. Zaciągnięcie mnie do auta zdawało się idealnym przykładem czegoś, na co Lena nigdy by się nie zdobyła. Ale doceniałem jej słowa, bo pokazywały, że czuliśmy się w tej sytuacji dokładnie tak samo.
– Jeśli chcesz, żebym został, to zostanę – odpowiedziałem i naprawdę miałem to na myśli.
Zrobiłbym wszystko, o co tylko by mnie poprosiła. Nawet zrezygnował z czegoś, co z każdą chwilą stawało się coraz bardziej kuszącą wizją.
– Wiem, że byłbyś do tego zdolny, ale to nie wchodzi w grę. Chcę, żebyś gonił swoje marzenia i jeśli zespół założony z Jamiem jest tym, czego pragniesz, to musisz wylecieć. Ja dam sobie radę, nie będę przecież tutaj sama, mam rodziców, moich i twoich, przyjaciół, to ty znasz tam raptem kilka osób – powiedziała.
Przerabialiśmy to przez ostatnie dni i choć czułem się wdzięczny swojej dziewczynie za podejście, wsparcie i zapewnienia, że wszystko będzie w porządku, trudno było mi ją zostawić. Wakacyjny, dwumiesięczny wyjazd do Londynu, do mojego kuzyna, okazał się wystarczająco trudny i tęskniłem jak szalony. Teraz czekała nas co najmniej trzymiesięczna rozłąka, nim będę mógł przylecieć w odwiedziny… Lena nie mogła jechać ze mną, rozumiałem to i nawet nie potrafiłbym jej o to prosić, nie teraz, gdy miała tak jasny plan na swoją edukację i karierę, a wiedziałem, jak bardzo marzyła, by go zrealizować. Byłem w niej zakochany, ale nie powinienem być egoistą.
– Pragnę ciebie i tylko ciebie – odpowiedziałem i pochyliłem się, by delikatnie musnąć jej wargi.
– Wiem – odparła i dotknęła dłonią mojego policzka. – Powiedz, że damy radę… Powiedz, że to nie…
Gdy załamał jej się głos, prawie zmieniłem zdanie. Aż wszystko mnie zabolało, że ta myśl znów przeszła jej przez głowę. Kolejny raz do tego nawiązywała, a ja nie wiedziałem, jak sobie z tym radzić.
– To nie koniec, Lena. Przysięgam, że to dopiero początek naszej historii – przerwałem jej, bo nie chciałem znowu usłyszeć tych słów, nie od niej.
Cholera, byliśmy młodzi, ale nie wyobrażałem sobie siebie bez Leny i miałem niemal całkowitą pewność, że czeka nas wspólne życie. A mój wyjazd do Londynu i praca z zespołem mogły być dla nas szansą, otwarciem drzwi, dzięki czemu realizacja też jej planów i marzeń stanie się łatwiejsza. Lena jednak wątpiła, czy nam się uda… Podczas jednej z naszych niekończących się dyskusji o przyszłości, o tym, co dla nas oznaczała moja decyzja, wypowiedziała słowa, które wyryły mi się w myślach i wracały jak najgorszy koszmar. „Może to znak, że powinniśmy się rozstać? To twoja szansa, Gabriel, a ja nie chcę ciągnąć cię w dół, nie widzę się także w Londynie. Może to czas, byśmy ruszyli do przodu, zostawiając młodzieńczą miłość za sobą?”
Te słowa prześladowały mnie bezustannie. I nawet ciąg dalszy rozmowy i zapewnienia o uczuciu do mnie nie dały rady ich wymazać. Wiedziałem, że Lena kochała mnie równie mocno, co ja ją, jednak sam nigdy nie powiedziałbym jej czegoś takiego, nie zasugerowałbym, że lepiej to przerwać, niż żyć w związku na odległość. Byłem tego pewien. Byłem pewien nas, naszego uczucia, mojej miłości do niej.
– Synu, mógłbyś ściągnąć ten kaptur, jeszcze ludzie pomyślą, że jesteś jakimś niebezpiecznym typem – powiedziała mama, rozglądając się po lotnisku.
Jęknąłem, ale spełniłem jej prośbę, nie chcąc się kłócić z mamą, tym bardziej że nie byłby to pierwszy raz, gdy zwracała mi uwagę na noszenie kaptura w miejscach publicznych. Nie wiem, czemu tak bardzo jej to przeszkadzało, bo ja czułem się lepiej, gdy kryłem się w jego cieniu.
– Popatrz, jaki ty grzeczny – parsknęła Lena tak cicho, bym tylko ja ją usłyszał.
– Jestem bardzo grzeczny – odpowiedziałem. – I totalnie w tobie zakochany.
Wiedziałem, że nadszedł czas pożegnania, ale nie potrafiłem tego powiedzieć. Wpatrywałem się w piękną twarz mojej dziewczyny, by zapamiętać każdy jej szczegół, choć i tak wszystkie były już od dawna i na zawsze wyryte w mojej pamięci i moim sercu.
– Nie przeciągajmy tego bardziej, bo zaraz naprawdę się rozkleję – powiedziała nieco głośniej Lena. – Biegnij po marzenia – dodała i pocałowała mnie lekko, ostrożnie.
Pogłębiłem pocałunek, pokazując jej tym gestem swoje uczucia. Była moją najlepszą przyjaciółką, moją partnerką, ukochaną. I teraz była tą, która pchała mnie w stronę moich pragnień, zachęcała, bym za nimi podążał, wspierała, choć ta decyzja oznaczała związek na odległość.
– Nawet wtedy, gdy będę walczył o spełnienie marzeń, zawsze przybiegnę do ciebie. Zawsze do ciebie wrócę – zapewniłem ją, intensywnie wpatrując się w jej piękne oczy. – Kocham cię, Lena.
– Ja ciebie też – odpowiedziała szeptem i zamrugała, by ukryć wzbierające łzy. – Napisz, jak już będziesz na miejscu. I pozdrów Jamiego, nie mogę się doczekać, aż go poznam.
Przytuliłem ją mocniej i wdychałem jej zapach, ten znajomy, mój ulubiony.
Lena się odsunęła, a ja szybko pożegnałem się z jej rodzicami, a później ze swoimi. To była moja rodzina, to byli moi bliscy i wszyscy bardzo we mnie wierzyli, chcieli, bym ruszył swoją drogą. A tymczasem oni będą się opiekować sobą nawzajem.

***
Na londyńskim lotnisku czekał na mnie mały komitet powitalny – mój kuzyn Jamie i nasi dwaj kumple Nate i Louis. To właśnie z nimi założyłem zespół, który był pomysłem Jamiego i okazał się strzałem w dziesiątkę.
– Muszę przyznać, że nie wierzyłem, że przylecisz – stwierdził kuzyn.
– Dlaczego? Przecież powiedziałem, że będę.
– Ale w Polsce zostawiłeś dziewczynę, a widziałem w czasie wakacji, jakie maślane oczy do niej robiłeś przez Skype’a.
Westchnąłem, ale nic nie odpowiedziałem. Miał rację, więc nie było sensu zaprzeczać.
– Tak jak ci pisałem, wynajęliśmy pokoje w tym samym domu, od jutra zaczynasz robotę w barze i zabieramy się za nagrywanie demo.
– Brzmi jak niezły plan – odparłem, nie komentując tematu pracy.
Tata wystarczająco truł mi na ten temat, powtarzając, że nie muszę się martwić o pieniądze i że mam się skupić na muzyce. Ale skoro reszta pracowała, łącząc to z próbą wypromowania zespołu, to nie zamierzałem odstawać. Poza tym… praca oznaczała mniej czasu na tęsknotę za Leną.
– Powiedz to z większym przekonaniem – parsknął Nate, kiedy wychodziliśmy z lotniska na parking.
– Damy radę. Od jutra zaczynamy pracę i podbijamy rynek muzyczny.
– I teraz mówisz z sensem! – wykrzyknął Louis i poklepał mnie po plecach, gdy zbliżyliśmy się do samochodu.
Zaśmiałem się i poczułem tę ekscytację, która towarzyszyła mi przez całe wakacje. Mieliśmy niesamowitą okazję stworzyć coś niezwykłego. Muzykę, która mogła otworzyć nam drogę na szczyt. Wierzyłem, że osiągniemy to, co sobie założymy, a wtedy ściągnę do siebie Lenę i będę miał wszystko, czego pragnę. Moją miłość i moje marzenie.

Copyright © Ewelina Nawara , Blogger